- Kolejność wzajemnego uznania: Doświadczenie w młodości - część 2
- Historia o tym, jak doświadczenia z dwudziestki uczą nas znaczenia wzajemnego uznania. Poruszamy temat związku między poczuciem wstydu rodziców a sukcesami/niepowodzeniami dzieci, podkreślając potrzebę wzajemnego zrozumienia i cierpliwości.
Założenie: samokrytyka na rzecz zdrowego ja?
"Jeśli chcesz osiągnąć coś ważnego, zadowolenie z siebie jest okropną pułapką."
"Amancio Ortega, założyciel ZARY"
Sytuacja: kilkudziesięciu uczestników rozmowy w wieku 30-40 i 50 lat VS jeden dwudziestolatek
Właściwie to było niezręcznie. W klubie Clubhouse, platformie społecznościowej opartej na komunikacji głosowej, stworzonej z myślą o uwzględnieniu obu punktów widzenia i trudności w komunikacji międzypokoleniowej, proporcja uczestników wyrażających chęć zabrania głosu była kilkudziesięciokrotnie większa po stronie starszego pokolenia. Jedyny dwudziestoletni uczestnik, kobieta, która odważyła się zabrać głos w tej nierównej sytuacji, starała się wyrazić swoje zdanie w sposób grzeczny, jednocześnie zmagając się z nieustannym przerywaniem przez starsze osoby, które wyrażały swoją aprobatę. To przerywanie zakłócało tok jej wypowiedzi.
Kulminacją tej nierównowagi była wypowiedź czterdziestoletniej, znanej celebrytki. Dwudziestolatka, próbując wyjaśnić trudności w komunikacji z rodzicami lub starszymi w miejscu pracy, na chwilę jakby zbierała się z oddechem. Nawet w osobistej przestrzeni, gdzie komunikacja odbywa się tylko za pomocą głosu, świadomość, że kilkadziesiąt osób publicznie słucha jej wypowiedzi w czasie rzeczywistym, a także upór starszych osób w wyrażaniu swoich opinii, sprawiały, że logiczne przekazanie opinii młodego pokolenia wydawało się trudne. W tej chwili ciszy, która sugerowała przygotowanie kolejnych słów,
"Zgadzam się i rozumiem. Czyli... chodzi o to?"
Celebrytka nieustannie próbowała sprowadzić przedstawione argumenty do perspektywy dwudziestolatka, utożsamiając je z własnymi doświadczeniami. Dodatkowo, powoływała się na swoje doświadczenia z czasów młodości (10 i 20 lat), a także na niedawno przeczytaną książkę, twierdząc, że dwudziestolatkowie powinni zdobywać doświadczenia, dodając: "więc nie bój się, próbuj różnych rzeczy, nigdy się nie poddawaj, trzymam kciuki". Jej argumenty brzmiały dość autentycznie. Po jej wypowiedzi, gospodarze rozmowy, osoby w wieku 40 i 50 lat, podsumowali i potwierdzili jej słowa, a dwudziestolatka milczała. "Teraz rozumiem perspektywę młodego pokolenia", "To świetne, że mamy okazję do takiej szczerej rozmowy", "Dziękuję gospodarzom za zorganizowanie tego wydarzenia" – tak brzmiały kolejne wypowiedzi starszych uczestników. Po ponad dziesięciu minutach słuchania, dwudziestolatka ostrożnie odezwała się:
"Przepraszam, ale wydaje mi się, że moje przesłanie zostało źle zrozumiane..."
"Naprawdę? Co takiego..."
"Chodzi o to, że..."
Nastąpiła kolejna chwila ciszy, którą znów wypełniła czterdziestoletnia celebrytka.
"Zgadzam się i rozumiem. Czyli..."
I tak zaczęło się kolejne powtarzanie tego schematu.
Zjawisko: dla kogo empatia? Czy osąd o zrozumieniu jest słuszny?
Zjawisko trudności w komunikacji międzypokoleniowej zostało w czasie rzeczywistym potwierdzone w trakcie tej rozmowy.
"Zrozumienie" – złudzenie. Nieosiągalny cel ludzkości.
W wielu relacjach pojawiają się konflikty oparte na założeniu: "Myślałem, że mnie zrozumiesz", "Miałeś mnie zrozumieć", "Rozumiem cię". "Zrozumienie" zakłada "możliwość zrozumienia", co w kontekście oczekiwań i uprawnień wobec drugiej osoby staje się nieistniejącym, niedoskonałym kryterium.
Jednakże, ludzie nie są w stanie zrozumieć innych ludzi. Jak zauważył Heidegger, człowiek jest istotą „rzuconą w świat”. Nie wiedzieliśmy, że urodzimy się w Korei Południowej, w rodzinie stworzonej przez naszych rodziców – w odrębnych światach. Obudziliśmy się i musieliśmy dostosować się do panujących w kraju, rodzinie reguł, wartości, norm. W trakcie rozwoju spotykamy szkołę, pracę, społeczność – i w interakcjach z tymi różnymi ludźmi odkrywamy siebie i doświadczamy swojej indywidualności na różne sposoby. Dlatego najlepszym, co możemy zrobić, nie jest „rozumienie”, ale „nieustanne staranie się o zrozumienie”.
W rzeczywistości, w projektach doradczych najważniejszym etapem jest początkowy etap jasnego określenia tego, co obie strony wiedzą i czego nie wiedzą. Potwierdzenie i akceptacja obecnej sytuacji obu stron jest podstawą szybkiego i efektywnego określenia problemu i znalezienia rozwiązań. W relacjach również rozpoczęcie od założenia „wiem” może prowadzić do ukrycia początkowych konfliktów, a pogłębianie relacji może tylko powiększać rozłam, prowadząc do sytuacji, w której emocjonalny konflikt jest już zbyt duży, by go naprawić.
Dlatego warto zacząć rozmowę od założenia „nie rozumiem drugiej osoby”, a próby oceniania i osądzania, choć wydają się niemożliwe, z czasem mogą doprowadzić do większej jasności i szansy na zrozumienie drugiej osoby.
W przypadku czterdziestoletniej celebrytki, gospodyni i wielu innych uczestników, którzy uważali się za starszych od dwudziestoletniej kobiety, początkowe założenie „znam twoją sytuację” mogło wywierać presję na rozmówczynię. Nawet w trakcie odpowiadania i wyrażania opinii mogło to tworzyć niekomfortową napiętą atmosferę. Warto zastanowić się, czy to założenie nie spowodowało dodatkowego dyskomfortu.
Rada, czy zaczyna się od zgody i prośby drugiej strony?
W relacjach, w których udzielamy i prosimy o radę, najpierw należy potwierdzić zgodę drugiej strony. Początek rady to zawsze ocena sytuacji drugiej osoby. Ocena rzadko bywa przyjemnym doświadczeniem. A ocena oparta na niepełnych lub zniekształconych informacjach prawie zawsze kończy się nieosiągnięciem zamierzonego celu i jedynie prowadzi do niekomfortowej napiętej atmosfery.
Dwudziestolatka jedynie próbowała wyjaśnić swoją sytuację na prośbę starszych osób. Jednak czterdziestoletnia celebrytka przerwała ten tok, dzieląc się swoimi autentycznymi, a być może niewłaściwymi lub niepotrzebnymi z perspektywy dwudziestolatki, opiniami. To mogło zostać odebrane jako brak szacunku i troski o drugą osobę. W sytuacji udzielania i proszenia o radę, przedmiotem rozmowy jest „życie osoby, która o radę prosi”. Jeśli dobrze się zastanowimy, kto jest adresatem rady, to możemy zauważyć, że czterdziestoletnia celebrytka, udając, że troszczy się o drugą osobę, w rzeczywistości zaspokajała własne potrzeby, po czym zadowolona z siebie cofała się.
Pokolenia, wiek – a nie ludzie żyjący w tym samym czasie.
Założeniem w tej rozmowie było: "Moje 20-lecie i twoje 20-lecie były równie trudne". Jednakże należy zwrócić uwagę na „zmiany czasów” między tymi dwoma okresami. Patrząc na rozwój kraju, w okresie powojennym, kiedy budowano budynki, otwierano autostrady i inwestowano w podstawowe gałęzie przemysłu, wzrost płac pracowników i kryteria zakupu mieszkań były znacznie stabilniejsze niż obecnie. Obecnie jednak zarówno 20-latkowie, jak i 50-60-latkowie inwestują w ryzykowne aktywa, takie jak nieruchomości i kryptowaluty. To pokazuje, że uwarunkowania czasowe są kluczowym czynnikiem definiującym cechy poszczególnych pokoleń.
Wiek to tylko wiek. Obecni dwudziestolatkowie przeżyli niezwykle intensywny okres konkurencji w szkole średniej, a nawet po rozpoczęciu studiów nadal muszą koncentrować się na wynikach, aby znaleźć pracę. Pocieszenia rodziców w stylu "Jak pójdziesz na studia, to będziesz mógł robić co chcesz" już dawno odeszły w przeszłość. Jak osoby, które nie przeżyły intensywnego okresu dorastania i młodości obecnych dwudziestolatków, mogą twierdzić, że rozumieją ich sytuację i uznawać ich obecne trudności za coś oczywistego? To wydaje się być czymś, czego powinniśmy się wstydzić.
Ze względu na ograniczenie liczby znaków, dalsza część tekstu znajduje się pod poniższym linkiem.
Komentarze0